Bruki z kamieni naturalnych
Bruk z kamienia łamanego (łupanego)
Był to pierwszy bruk kamienny stosowany na drogach i ulicach w bardzo odległej starożytności, a który przetrwał aż do naszych czasów w podrzędnych komunikacjach. W starożytności ruch pojazdów w ogóle był słaby i powolny, a ponadto jak w Rzymie, dla ciasnoty ulic ograniczany, a nawet usuwany zupełnie z obrębu miasta. I później wobec małego ruchu ulicznego bruk z kamienia łamanego utrzymał się w stolicach państw nawet (Londyn, Paryż) do początków XIX w. W miastach małych i dziś można go spotkać.
Wykonuje się go przede wszystkim z kamienia warstwowego, płytowego, 10 – 20 cm grubości a o różnej wielkości, mniej więcej od 0,1 do 0,5 m2 i o rozmaitym kształcie. Kamienie osadza się na pokładzie piaskowym, 10 – 15 cm. grubym, wedle możności szczelnie dobierając i przykrzesując pojedyncze sztuki. Następnie ubija się dobniami, wyklinowuje puste miejsca materiałem drobniejszym, po czym posypuje grubą warstwą ostrego piasku.
O ile bruk ten ma być dobry, należy prócz starannego osadzenia na piasku i ubicia dostosowywać wzajemnie dokładnie kamienie, aby wyklinowanie usunąć zupełnie, jak to robili starożytni. Względnie ograniczyć je do najskromniejszych rozmiarów. Podraża to jednak w wysokim stopniu koszty.
Bruk z kamienia łamanego, jakkolwiek dla oka nie najgorzej się przedstawia, jest brukiem złym. Trudno się czyści, woda z niego leniwo spływa i stagnuje w nieuniknionych zagłębieniach. Jazda po nim, nawet wolna, jest bardzo przykra. Jeśli nie jest utrzymywany starannie, staje się wskutek nierównomiernego osiadania się wielkich brył, a zapadania pod uderzeniami ruchu małych kamieni niemożliwym do użytku.
Wobec innych nawierzchni kamiennych, np. mozaiki, prawie równie tanich a doskonalszych, nie powinien być używany na jezdniach ulicznych.
Bruk z otoczaków
Otoczaki to albo kamienie toczone przez górskie biegi rzek, rzadziej przez biegi średnie, albo kamienie narzutowe pozostałe po epoce lodowej.
Otoczaki rzeczne, zwane też ryniakami, niosą wszystkie rzeki karpackie, otoczaki narzutowe czyli erratyczne, zwane kamieniem polowym znajdują się przede wszystkim w większych ilościach w północnej i środkowej Polsce.
Otoczaki karpackie to głównie słabe piaskowce. Tylko w Dunajcu znaleźć można ryniaki granitowe tatrzańskie, w korycie i na przybrzeżnych terasach.
Kamień polowy to granity szare i różowe, gnejsy, porfiry, dioryty, zniesione w epoce lodowej z gór skandynawskich. Jako materiał rozmaity petrograficznie od wieków luźnie w ziemi porzucony, więc niezupełnie świeży, nie jest pierwszorzędny co do mocy.
Zbiera się go albo po polach podczas orki lub kopie za nim tam, gdzie zgromadził się w większych gniazdach jako zwałach morenowych. Przed użyciem powinno się kamienie te przebierać według ich rodzai celem otrzymania materiału możliwie jednorodnego.
Na jezdnię wybiera się kamyki jednakowej wielkości, mniej więcej od 15 do 25 cm średnicy, układa bez żadnej obróbki, bez żadnego przykrzesywania na pokładzie piaskowym, szczelnie jeden obok drugiego, aby według sił uniknąć miejsc pustych i wypełniania tych miejsc jeszcze drobniejszym materiałem. Miarą dobrego osadzenia jest to, że nie dadzą się – jeszcze przed ubiciem – wyjąć ręką. O ile kamienie są podłużne sadzi się je pionowo dłuższą osią.
Po osadzeniu i wyklinowaniu brukarz ubija ręcznie dobnią kamienie, aby się wzajemnie i w piasku dobrze zacisnęły. Ubija się dwu- lub trzykrotnie przy lekkim skrapianiu wodą. Po czym na pierwsze dni po oddaniu pod ruch zasypuje się bruk piaskiem.
Bruk z kamienia polowego wykonywano w dwóch warstwach. Na ubitym podtorzu rozścielano warstwę piasku, na niej kładziono duże, płaskie kamienie polowe, jak najszczelniej jedne obok drugich tak, aby końce ostrzejsze sterczały ku górze. Słowem wykonywano pokład kamienny. Na tym pokładzie dopiero po nasypaniu kilkucentymetrowej warstwy piasku układano bruk z mniejszych kamieni. W Warszawie jak i w innych miastach takiego pokładu kamiennego nie dawano.
U nas przyjął się sposób zasypywania stosug czyli spoin między kamykami żwirem albo rzecznym albo tłuczonym z kamienia polowego. Ma on na celu usunięcie wad niestarannego wyboru kamieni i niedbałej robocizny. Żwir ten ma się zaklinować między otoczakami. Tymczasem o ile one nie zostały szczelnie ułożone przez odpowiednie dobieranie żwir przepada między nimi podczas ubijania w piasek lub później pod działaniem ruchu. Zażwirowanie przez to – podrażające cenę jednostkową bruku – niema znaczenia.
Niekiedy kamień polowy obrabiają w ścianach bocznych i w głowie. Daje on bruk niewątpliwie lepszy, bo – przez dobieranie sztuk – szczelniejszy i gładszy od poprzedniego, ale znaczenie droższy. Kamienie takie już częściowo obrobione nazywają się czołowymi; tworzyłyby one niejako przejście do mozaiki torowej.
Bruk z otoczaków jest nierówny, jazda po nim jest przykra, a jazda szybka prawie niemożliwa, kurz i śmieci gromadzą się między kamykami, stagnuje tam woda; oczyszczanie jest utrudnione. Jest to jednak bruk tani, chętnie stosowany w miastach byłego Królestwa, od Warszawy począwszy, to jest tara, gdzie niema na olbrzymich obszarach innych kamieni.
Bruk taki jest — rozumie się samo przez się — lepszy wielokrotnie, niż żwirówka z takich kamieni polowych, bo i trwa znacznie dłużej i nie wytwarza kurzu i błota w takiej ilości jak ona i jako tako jest odpowiedni dla słabego i powolnego ruchu.